Co mnie fascynuje w Ameryce?
Zainteresowałem się kulturą Stanów Zjednoczonych oglądając stare filmy z lat 50. i 60., co dla chłopaka z Polski stanowiło zupełnie nowe doświadczenie. Od tamtego czasu zacząłem zgłębiać tajemnicę atrakcyjności kultury amerykańskiej, a także jej wpływu na nasz, europejski styl życia.
W tej chwili dla mnie taką szansą na zwiedzenie Stanów Zjednoczonych jest wzięcie udziału w przygodzie „work and travel” fundowanej przez Camp America. Lot za Atlantyk w kolejne studenckie wakacje, mając nadzieję, że Ameryka mnie zaskoczy. Mam wrażenie, że niczym Kolumb odkryję ją na nowo. Ta fascynacja pozostała we mnie do dnia dzisiejszego. Jest to fascynacja, choć pewnie nie uwielbienie, bo idzie w parze z trzeźwą, krytyczną oceną niektórych aspektów amerykańskiego postrzegania świata.
Odwiedzić ponad czterdzieści stanów. Zjeździć Amerykę pociągiem, autobusem i samochodem wzdłuż i wszerz. Spędzić chwil kilka w Kanadzie i cały miesiąc w Meksyku. Może nawet obejrzeć mundial w 2026 roku. Zobaczyć Kapitol i Biały Dom w Waszyngtonie. Popływać w turkusowych falach odbijających pastelową architekturę Miami Beach. Zachwycać się zachodami słońca na urokliwej, maleńkiej wysepce Key West, tylko 90 mil od Kuby! Słuchać muzyki w quasi bluesowo-jazzowych rytmach na French Quarter w Nowym Orleanie.
Wielki Kanion Kolorado
Niczym w westernie, mknąć samochodem przez bezdroża Teksasu. Chciałbym poczuć moc metafizyki w powietrzu nad Wielkim Kanionem Kolorado, gdy doznania wzrokowe wymykały się werbalizacji. Może nawet zagrać w bajecznie kolorowe Las Vegas. Surfować na potężnych falach dostojnego Pacyfiku w Los Angeles. Spoglądać na panoramę Chicago z Sears Tower, największego wówczas budynku świata. Usłyszeć szum Wodospadu Niagara. A w wyobraźni Nowy Jork. W kanionach stanąć na drapaczach chmur i obserwować piękno krajobrazu. Cóż mogę więcej powiedzieć – I’m going to America!